piątek, 5 lutego 2016

Pieniek otwiera muzeum - Åshild Kanstad Johnsen

Tytuł - Pieniek otwiera muzeum
Autor -  Åshild Kanstad Johnsen
Wydawnictwo - Dwie siostry
Ilość stron -32
Rok wydania - 2014




" - Babciu! Co zrobić ze wszystkimi rzeczami, które się nigdzie nie mieszczą? - pyta Pieniek"



Pieniek uwielbia spacery po lesie. Z każdego spaceru wraca z nowymi skarbami, które zbiera, zbiera i zbiera. Każdy z nich opisuje, segreguje i schowa w odpowiednie miejsce. Jednak pewnego wtorku okazuje się, że jego mały domek w lesie nie pomieści już kolejnej nowej rzeczy. I co teraz? Na szczęście Pieniek ma babcie. Babcia mieszka w dużym mieście i zawsze służy dobrą radą. Pada pomysł otwarcie muzeum, gdzie wszystkie eksponaty Pieńka znajdą miejsce. Muzeum powstaje. Następuje wielkie otwarcie i każdego dnia "Pieniek pokazuje i opowiada. Robi miny, podskakuje, tańczy, rzuca się na ziemię, wywija koziołki i biega. Robi wszystko, żeby zadowolić publiczność". Po kilku dniach Pieniek jest zmęczony i to bardzo zmęczony, brakuje mu wtorkowych spacerów. Dzwoni więc do babci, ażeby i tym razem mu pomogła. Kobieta radzi, aby sfotografować wszystkie Skarby, zdjęcia wkleić do albumu i w tej postaci je przechowywać. Pieniek wraz z przyjacielem odkładają na miejsce wszystkie zgromadzone rzeczy, część do lasu, część do sklepu z antykami, część na pchli targ, część do odpowiednich pojemników do segregacji. 

Książka jest idealna dla dzieci - zbieraczy, które jak Pieniek magazynują Skarby. Zresztą nie jest to tylko przypadłość dzieci. My dorośli tez często mamy podobny problem. Historia uczy wielu rzeczy. Uczy czym jest wytrwałość, pasja, odpowiedzialność, a także segregacja śmieci czy też katalogowanie zbiorów muzealnych. 

Jest to jednak książka specyficzna. Mi, jako matce, się dość podoba. Jednak mojemu synowi nie przypadła do gustu. Przeczytaliśmy raz, drugi i więcej już nie poprosił o kolejny raz. Nie jego typ literatury. 

Książka jest ciekawa. Sam pomysł głównego bohatera jest dla mnie zaskoczeniem, bo przecież jest to Pieniek. I cała historia jest oryginalna. Wielkie brawa dla autora za pomysł. Chylę czoła. Ilustracji jest dużo, ale mnie przytłaczają tekstu. Równowaga jest zachowana. Mnie osobiście urzekła dbałość o każdy element stworzonego obrazu, każdy szczegół. 

Pozycję polecam, choćby z ciekawości, bo drugiej takiej książki nie znajdziecie.

4 komentarze:

  1. Dla dzieci zbieraczy każda karteczka, kamyk to najcenniejszy skarb. Nawet ukradkiem ciężko jest zrobić remanent w zabawkach, bo za chwile dziecku się przypomni "Mamo a gdzie jest..."

    OdpowiedzUsuń
  2. Na szczęście Starszy syn to nie ten typ.. może trochę ale da rade mu wiele wytłumaczyć... nie przynosi nic ze spacerów ale swoich rzeczy, zabawek mocno pilnuje i pamięta o nich... chyba ze np pożyczy książeczkę koledze to wie ze jej nie ma i nie ma pytań wtedy... zobaczymy jaki młodszy bedzie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moja czasem przynosi ze spacerów różne skarby ale udaje mi się wyrzucić po kryjomu. Za to znajomi mieli taki problem, że nawet zepsute zabawki musiały być i kolorowanki już pomalowane też. Dosłownie nic nie dało się wyrzucić, bo jak po kilku dniach się dziecku przypomniało, że miała taką rzecz i teraz jej nie ma to był lament. Ale tłumaczenie tłumaczenie i jeszcze raz tłumaczenie i wyrosła i zrozumiała.

      Usuń
    2. uff na szczęście, że wyrosła...

      Usuń